Rozdział 1 Zaczęło się w Indiach
Śri Matadźi wezwała poszukiwaczy prawdy
Gdy byłem dzieckiem, mieszkaliśmy w Mumbaju, a moja babcia była bardzo religijna, czytała święte pisma, robiła pudźe. Któregoś razu udała się na sesję bhadźanową w jakiejś świątyni. Po bhadźanach babcia opuściła świątynię. Wtedy kobieta, która później okazała się być Śri Matadźi, podjechała samochodem i przedstawiła się mojej babci, mówiąc, że znają się z poprzednich żyć. Powiedziała, że planuje coś rozpocząć i spytała, czy moja babcia byłaby zainteresowana? Śri Matadźi podała jej informację o pochodzeniu swojej rodziny oraz pracy jej męża, żeby babcia w razie czego mogła zapewnić wszystkich w naszym domu, że udanie się do domu Śri Matadźi będzie bezpieczne.
Kilka innych osób również w ten sposób dowiedziało się, że Śri Matadźi gromadzi poszukiwaczy prawdy przed otwarciem Sahasrary, Po powrocie z Dżiwan Dżjot, babcia wróciła do domu bardzo podekscytowana faktem, że poznała kogoś niesamowitego. Utwierdziła się w tym, gdy opisałem jej mężczyznę, którego widziałem. Stał on przed naszym domem, jakby mu się przyglądając. Babcia rozpoznała w moim opisie Śri Śirdi Sai Natha, którego czciła. Gdy wyjrzeliśmy ponownie przez okno, jego postać już całkiem zniknęła.
Śri Matadźi zaprosiła moja babcie do swojego domu i po kilku sesjach grupa dziesięciu czy dwunastu osób udała się do Nargol, gdzie Śri Matadźi otworzyła Sahasrarę. Po powrocie do domu babcia opowiedziała wszystkim w naszym domu, jakie niesamowite to było i jak wstawała wcześnie rano by wykąpać się w oceanie i zasiąść do medytacji.
- Anonimowy Sahadźa Jogin z Indii
Za chwilę rozpocznę tę pracę
W roku 1970 roku, Śri Matadźi, wtedy znana jako Pani Nirmala Śriwastawa, przebywała w Dżiwan Dżjot. Spytałam się kilku dziewczyn o miejsce pobytu Pani Śriwastay, po czym i udałam się pod wskazany adres.
– Czy to mnie szukasz? – Spytała Śri Matadźi, otwierając drzwi. Ujęła mnie za dłoń i bardzo uprzejmie zaprowadziła mnie do środka i poprosiła, bym usiadła.
– Skąd przybywasz? – Spytała.
– Jestem z Dhulii. Usłyszałam Twoje imię i przyjechałam Cię poszukać.
– Mam zamiar zacząć pewną pracę. Na razie czekam aż moja córka, Kalpana, urodzi dziecko. Jak już będzie po wszystkim, zadzwonię do Ciebie, Zostaw, proszę, swoje imię i numer telefonu, a ja się w przeciągu miesiąca do Ciebie odezwę.
Następnie wszyscy udaliśmy się pociągiem do Bordi ze Śri Matadźi. Matka zwykła rozmawiać z nami wszystkimi. Gdziekolwiek by nie poszła, podążaliśmy za Nią. Nigdy nie opuszczałam jej, ponieważ chciałam widzieć wszystko, co robiła. Chodziłam za nią i bez pytania robiłam wszystko, o co mnie poprosiła.
- Raolbai
Oto Jestem
– Kogo czciłaś do tej pory, że Twoje wibracje są takie przyjemne?. – Spytała Śri Matadźi
– Ambadźi – Odpowiedziałam.
– Zatem dzisiaj Ambadźi przybyła do Ciebie. Oto jestem przed Tobą.
– Raolbai
Śri Matadźi medytowała dla nas
– Raolbai, chcę byś jutro przyszła do mojego domu. Wszyscy, którzy poczuliście wibracje, musicie medytować każdego ranka i wieczoru, abyście mogli pójść głębiej i czuć wibracje.
Mieszkałam ze swoją córką w jednopokojowym mieszkaniu. Obudziłam się o czwartej rano i ku swojemu zdumieniu ujrzałam przed sobą Śri Matadźi w takiej samej pozycji, w jakiej dawała realizacje w Bordi.
– Czy miewasz myśli, gdy kierujesz uwagę na mnie? – Spytała sie mnie Śri Matadźi, gdy spotkałam ją następnego dnia.
– Nie. – Odparłam i Śri Matadźi powiedziała, że osiągnęłam stan bez myśli.
– Co widziałaś rano?
– Matko, ujrzałam Ciebie w medytującej pozie.
– Dzi rano medytowałam dla wszystkich osób, które otrzymały wczoraj realizację. Jako, że wszyscy jesteście nowi, masz ogromne szczęście, że mnie ujrzałaś”.
– Raolbai
Weź ją ze sobą
Pierwszy raz spotkałam Śri Matadźi w jej domu w Dżiwan Dżjot jakoś w 1971 lub 72 roku. Byłam w wieku szkolnym. Śri Matadźi zwykła zapraszać ludzi do swojego domu. Moja mama widziała się ze Śri Matadźi kilka razy, zanim wzięła mnie ze sobą. Zastanawiałam się dokąd ona chodzi. Pewnego dnia mama zaniosła Śri Matadźi moje zdjęcie.
– Weź ją ze sobą. – Powiedziała Śri Matadźi. Nie wiedziałam, dokąd się udajemy, ale mama powiedziała, że idziemy kogoś spotkać i że muszę być cicho, bo ona ma ważne rzeczy do omówienia i jeśli będę cicho, to będę mogła z nią tam pójść ponownie.
Jak tylko dotarliśmy na miejsce z mamą i siostrą, przywitały nas u progu małe pieski. Psy te najwyraźniej rozpoznawały joginów, a ich szczekanie było wtedy zupełnie inne. Wiedziały kiedy do drzwi pukał poszukiwacz prawdy. Wprowadzono nas do małego bocznego salonu, a Śri Matadźi zjawiła się wieczorem. Jak tylko zobaczyła nas, dzieci, zawołała kucharza i poleciła przygotować nam coś do jedzenia. Podziwiałyśmy znajdujący się tam mały rzeźbiony stolik kawowy, pomalowany na biało. Zaprojektowała go Śri Matadźi.
Kucharz przyniósł frytki i zajmował nas, byśmy nie przeszkadzały w wykładzie. Oczywiście Śri Matadźi w ten sposób pracowała nad nami poprzez nasze Nabhi. Od tamtej pory zawsze chciałyśmy tam wracać! Śri Matadźi nalegała, abyśmy jadły frytki. Jadłyśmy po jednej lub dwie, ale ona zachęcała nas, byśmy zjadły je wszystkie i powtarzała, że są one dla nas.
Czasami, jeśli ludzie przybywali, a Śri Matadźi była w głębokiej medytacji, sir CP witał ich i ugaszczał do czasu, aż Śri Matadźi mogła ich przyjąć.
- Anonimowa Sahadźa Joginka z Indii
Śri Matadźi nie puszczała ich bez jedzenia
Śri Matadźi przyjmowała u siebie ludzi, którzy otrzymywali samo realizację i przed odejściem zawsze musieli coś zjeść. Nie pozwalała im odejść bez jedzenia. W tamtych latach pracowano nad ludźmi, po czym szli oni do stóp lub dłoni Matki w jej domu. Gdy przyszła moja kolej, nasmarowała moja głowę olejem i pomasowała ją.
Moja siostra, Meenakshi Murdoch, otrzymała realizację tego samego dnia co moja matka i ja około dwóch dni później. Było to w 1972 roku. W tamtych latach byliśmy bardzo blisko Śri Matadźi. Do tego stopnia, że czasam, gdy mój ojciec chciał widzieć się ze Śri Matadźi, dzwonił do Niej z pracy.
– Śri Matadźi, chciałbym przyjść się z Tobą spotkać. – Prosił i jechał do jej domu. W tamtym czasie Śri Matadźi mieszkała u swojej córki, Kalpany. To było wtedy, gdy wróciła na jakiś czas z Anglii. Przebywaliśmy z nią aż do dziesiątej, jedenastej i wracaliśmy do domu późną nocą. Zwykle jedliśmy u Niej w domu kolacje.
- Avdhut Pai
Czuło się jej zapach
Po pierwszym spotkaniu w Dżiwan Dżjot pozwolono mi uczęszczać na wykłady, które Śri Matadźi wygłaszała niedaleko Dardaru. Wszyscy siadali z zamkniętymi oczami, po czym zjawiała się Śri Matadźi. Czasem udzielała wykładu, a czasem tylko krótkiego wprowadzenia.
– Zamknijcie oczy. – Mówiła i chodziła po sali, kładąc wszystkim rękę na Sahasrarze. Krążyła między ludźmi, a gdy się zbliżała czuło się jej zapach. Następnie czuć było jej dłoń na Sahasrarze. Później wołała ludzi do siebie. Wszyscy ustawiali się w kolejce do Jej stóp. W dalszej części programu Śri Matadźi kazała ludziom sprawdzać sobie nawzajem wibracje. Jedni ustawiali się w półkolu, a inni podchodzili ukłonić się do jej stóp, podczas gdy osoby stojące sprawdzały ich wibracje. Śri Matadźi zaś mówiła rzeczy w stylu: “Ten jest zrealizowany”. My byłyśmy na to za młode i jedynie ofiarowywałyśmy Jej kwiaty i girlandy.
Na pewno opowiadała ludziom o palcach i czakrach, być może na oficjalnych wykładach, ale byłam za mała, by to pamiętać. Sprawdzaliśmy wibracje, trzymając obie dłonie wyciągnięte w kierunku danej osoby. Śri Matadźi siedziała przed nami, więc uwaga przechodziła przez Sahasrarę. Czasami dotykała pleców tych osób lub kazała im usiąść plecami odwróconymi ku sobie i pracowała nad ich czakrami rękami lub stopami. Najczęściej stopami.
Pamiętam między innymi, że jeśli ktoś miał problem, lub był chory, pokazywała nam to. Osoba ta miała głowę na stopach Śri Matadźi, a Ona pokazywała nam, jak Kundalini pracuje na plecach tej osoby. Widać było pulsowanie skóry. To był pierwszy raz, gdy ujrzeliśmy fizyczną manifestację tego, co odczuwaliśmy na palcach. Śri Matadźi tłumaczyła, że jak tylko jest jakaś blokada, to Kundalini oczyszcza ją.
- Anonimowy Sahadźa Jogin z Indii
Prowadziło nas jego poszukiwanie Boga
Śri Matadźi otworzyła Sahasrarę w Nargol w 1970 roku. Nie należę do grona kilku pierwszych uczniów. Jestem z, nazwijmy to, “drugiego rzutu”. Otrzymałem realizację 12-ego Sierpnia 1973 roku. Jest to zasługa mojego brata, Marutiego, który od kilku lat pragnął otrzymać realizację. Jego poszukiwanie Boga doprowadziło nas do Bharat Widja Bhavanu i Śri Matadźi. Tego dnia przeczytaliśmy artykuł napisany przez redaktora gazety w języku marathi oraz Sahadźa Jogina. Udaliśmy się do niego, a on skierowa nas do Bharat Widja Bhavanu. Udaliśmy się tam więc prosto od niego i dotarliśmy około godziny trzeciej. Ku naszemu zdumieniu, nie było tam nikogo, kto mógłby nam opowiedzieć o sahadźa Jodze, Wyszliśmy z sali i zadzwoniliśmy do biura.
– Gdzie znajdziemy Śri Matadźi? – Spytaliśmy.
– Ach, jeszcze za wcześnie. – Odparł. – Musicie przyjść po siódmej wieczorem.
Wieczorem ponownie udaliśmy się do Bharat Widya Bhavanu, gdzie Śri Matadźi dawała realizację kilku osobom. Byo tam około dziesięciu, piętnastu osób. Oboje usiedliśmy tam i, jako że były to początki Sahadźa Jogi, Śri Matadźi sama ciężko pracowała nad daniem realizacji i uniesieniem naszych Kundalini. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, gdy dotknęła ciemienia mojej głowy, pojawił się błysk i ujrzałem (nie wiedząc, że to Agnja czakra) ukrzyżowanie Chrystusa. Trwało to pięć, może sześć sekund, jedynie przebłysk. Zastanawiałem się czemu, będąc wyznawcą Hinduizmu, miałbym otrzymać wizję ukrzyżowania Chrystusa, ale nie odezwałem się, jedynie zamknąłem oczy.
– Otrzymałeś samorealizację na pierwszym posiedzeniu. – Powiedziała Matka. W tamtych latach codziennie mieliśmy programy. Spotykaliśmy się wieczorami w Bharat Widja Bhavanie i pomału to się rozprzestrzeniło.
- Nirandźan Mawinkurwe
Oto Nirmal Widja (Czysta wiedza)
Śri Matadźi tłumaczyła nam w jaki sposób mamy utrzymywać się w kolektywie i zachowywać jako Sahadźa Jogowie. Zawsze podkreślała znaczenie medytacji. Kazała nam wszystkim medytować i po kolei kierować uwagę na wszystkie czakry począwszy od Muladhary i wzwyż.
– To jest Nirmal Widja (Czysta Wiedza) i nikt mnie tego nie nauczył, ani też nie przeczytałam tego w żadnej książce. – Mawiała. – Medytowałam nad każdą czakrą i odkryłam tajemnice każdej z nich. Na przykład Muladhara, jak wygląda, jakie są jej właściwości i tak dalej. Każdej nocy medytuje po osiem godzin. Ciężko pracowałam dla Was wszystkich i teraz wy musicie ciężko pracować i medytować rano.
- Raolbhai
Pierwsze Pudże
Śri Matadźi w tym czasie podróżowała poza Mumbai, ale my byłyśmy za małe, by móc udać się do wiosek. Pierwsza Pudża odbyła się na wsi w Maharastrze, a druga w domu Śri Matadźi w Dżiwan Dżjot około roku 1972, lub 73. To klasyczne zdjęcie zostało wzięte po drugiej pudźy, a następnie użyte do ulotek i wszystkiego.
Mieliśmy także pudźe ze Śri Matadźi nad morzem, podczas których tworzyliśmy ze Śri Matadźi łańcuch, który ona zaczynała. Podawała swoją dłoń komuś i czyszczenie odbywało się poprzez nasze złączone dłonie. Stawaliśmy ze stopami zanurzonymi w wodzie. Śri Matadźi również. Wydaje mi się, że mówione były też mantry.
- Anonimowa Sahadźa Jogin/ka z Indii
Śri Matadźi miała na sobie białe sari
Otrzymałem samorealizację 14 Kwietnia 1972 roku w dużym apartamencie zwanym Dźiwan Dżjot. Należał on do Korporacji Spedycyjnej Indii, której przewodniczącym był Sir C.P. Dzięk temu, przed wylotem do Ameryki, w 1972 roku Śri Matadźi przyjmowała ludzi w swoim domu każdego dnia. Pierwszy raz doświadczyłem medytacji, gdy kazano mi przez chwilę siedzieć z zamkniętymi oczami. Trwało to może z piętnaście minut., ale miałem wrażenie, jakby minęły ze dwie godziny. W każdym razie powiedziano mi potem, że otrzymałem realizację i podszedłem do Śri Matadźi. Miała na sobie białe sari i siedziała zwyczajnie.
– Możesz iść i położyć głowę pod Jej stopami. – Powiedziano mi. – Albo ku Jej dłoniom. Gdy nadeszła moja kolej, znalazłem się w pobliżu dłoni Śri Matadźi. Nałożyła Ona olej Amla na moje czoło i pomasowała mi je. Spytała jak się czuję.
– Bardzo dobrze. – Odparłem. Zapytała o moje imię i była bardzo zadowolona, gdy je usłyszała.
- Avdhut Pai
Śri Matadźi nauczyła nas bardzo wielu rzeczy
W dni Nawaratri chodziliśmy na taras domu Śri Matadźi. Matka przychodziła tam, wygłaszała wykład i udzielała dalszego szkolenia. Czasem kończyliśmy spotkanie o czwartej nad ranem, czasem nawet w-pół-do siódmej rano. Około dwadzieścia pięć osób spotykało się o siódmej i udawaliśmy się do jej mieszkania na pierwszym piętrze, jedliśmy śniadanie, piliśmy herbatę, po czym rozchodziliśmy się. W tamtych czasach nie wolno było nagrywać Jej wykładów.
– Nie, musicie to uchwycić słuchowo, na nic magnetofon. – Powiedziała.
W tamtych czasach Śri Matadźi pozwalała nam dawać realizacje. Daliśmy realizację wielu osobom. Wtedy jeszcze metody nie były jeszcze tak rozwinięte i Śri Matadźi sama dokonywała odkryć. W tej chwili Sahadźa Joga rozwija się z prędkością internetu, ale pierwotnie otrzymanie realizacji trwało długo. Nauczyła nas jak robić wiele rzeczy, równoważyć obie strony i unosić Kundalini.
Robienie bandhanu przyszło później. W tamtych czasach nie było bandhanu, ale pojawiało się wiele bhad. Wtedy Śri Matadźi zdała sobie sprawę z tego, że dobrym pomysłem byłoby zrobienie bandhanu. Także był to rozwój ewolucyjny. Teraz natomiast jest to pełnoprawny system i ludzie nie muszą za wiele robić. Można to otrzymać zwyczajnie, siedząc przed zdjęciem.
Pierwotnie nie podnosiliśmy Kundalini tak, jak to się robi teraz. To również przyszło później. Tak się złożyło, że wszyscy robili bandhan, nie zdając sobie sprawy z jego implikacji, czy znaczenia. Ludzie zaczęli nas krytykować, więc Śri Matadźi powiedziała, że nie powinniśmy go robić w miejscach publicznych, jedynie na przykład w sali. Ludzie wsiadali do pociągów i robili to. Inni myśleli sobie “Co ci wariaci robią. Być może odprawiają jakieś czary, czy coś”.
Moczenie nóg i inne zabiegi również przyszły później. Chodziliśmy nad morze ze Śri Matadźi i tam moczyliśmy nogi. W ten sposób zaczęło się Ganapatipule, ponieważ woda tam jest bardzo czysta. Wcześniej byliśmy wielokrotnie w Bordi; Nargolu, gdzie Śri Matadźi otworzyła Sahasrarę. Oczywiście nie każdy mieszka nad morzem, więc alternatywą jest moczenie stóp w misce (z wodą i solą). Potem Śri Matadźi pokazała nam tak zwany Shoe-beat ([shubit], w tłumaczeniu bicie butem). Jednak zawsze, gdy Matka nam coś pokazała, ludzie zwykli robić tego za dużo.
Później Śri Matadźi zwróciła się do ludzi z Mombaju słowami: „Musicie poświęcić więcej uwagi na dhjanę, medytację.”
-Nirandźan Mawinkurwe
Powinniśmy być w wiecznie radosnym nastroju
Matka wróciła z Ameryki do Indii w 1972 roku. Ponownie mieliśmy program w Dhulii, a gdy przybyła, potraktowaliśmy ją jak gościa. Nie było aarti, pudźy, jedynie ciepłe ugoszczenie. Gdy podjechał samochód Śri Matadi, dzieci rozrzuciły wszędzie kwiaty.
– Jak mam stąpać po tak pięknych kwiatach? – Odezwała się Śri Matadżi w drodze po schodach do pokoju.
– Matko, przepraszam, że musiałaś wejść po tylu schodach. – Odparłam.
– Ach, to nic. Wiem, że moja praca zaowocowała, gdy widzę tylu z Was samo-zrealizowanych”.
Matka zatrzymała się tam na cztery dni, podczas których pokornie przygotowywałam wszystko na jej osobisty użytek oraz do medytacji. Do samorealizacji Matka prosiła poszukiwacza prawdy, by trzymali jej stopy, a nas poinstruowała, byśmy pracowali z tyłu tej osoby. W ten sposób dawała wszystkim realizację. Ludzie w Dhulii dziwili się, że czuli wibracje na całym ciele, a Matka odpowiadała na wszelkie wątpliwości i pytania każdego z poszukiwaczy prawdy. Do wieczora zbierał się tak duży tłum, że nie wiedzieliśmy co robić. Matka jednak bez wysiłku i w pełen miłości sposób dawała realizację każdemu, kto tego pragnął.
Później, gdy już udawała się do domu samochodem, wielu poszukiwaczy podążało za nią w nadziei na otrzymanie błogosławieństwa Dewi. Nim wyjechała, wszyscy zapragnęliśmy pudźy do Matki. Zgodziła się na to i odbyła się pierwsza bardzo skromna i prosta Pudźa. Podczas Pudźy, moje sari zapaliło się, ale mi nic się nie stało. Matka w bardzo słodki sposób powiedziała, że miało się spalić, więc się spaliło. W tamtych czasach czciliśmy Matkę jedynie jako Śri Matadźi.
Następnie wszyscy udaliśmy się z Matką jej samochodem do Nasik. Podczas podróży zepsuł się samochód i musieliśmy spędzić trochę czasu w polu. Samochód został odesłany do naprawy, a my wszyscy medytowaliśmy w polu. Wtedy Matka powiedziała, że być może ziemia ta otrzymała punje, że Matka któregoś dnia tu przybędzie i usiądzie.
– Widzicie, jak tu jest przyjemnie? Wszyscy się cieszymy. Co ma się zdarzyć, zdarzy się, ale my powinniśmy być w wiecznie radosnym nastroju.
- Raolbai
To praca tylko dla Matki
Jest to historia z lat roku 1973 lub 74. Moja mama ledwo co poznała Sahadźa Jogę i Śri Matadźi. Dopiero zaczynała doświadczać wibracji, doświadczać w sobie. Moi rodzice mieszkali wtedy w Ambanath, przedmieściach Mumbaiu. Któregoś dnia rozległ się dzwonek do jej drzwi.. Moja mama otworzyła drzwi i ujrzała sadhu, lub guru sanjasę odzianego w szafranowe szaty. Przedstawił się i powiedział, że jego guru przysłał go, ponieważ słyszał, że moja mama jest wyznawczynią Śri Adi Śakti. Moja matka była zdezorientowana, ponieważ nie spodziewała się, że ktoś przyjdzie, zadzwoni do jej drzwi i spyta o coś takiego. Mama dała mu więc realizację, wzięła jego dane kontaktowego, po czym opowiedziała o wszystkim Śri Matadźi.
Kilka miesięcy później Śri Matadźi odwiedziła nasz dom w Ambanath i chciała spotkać się z tym mężczyzną. Zjawił się on ze swoim guru. Śri Matadźi potem opowiadała o tym w wielu przemowach. Wspomniany guru był jednym z Naonathów, czyli jednym z wielkich mistrzów, którzy żyli w Himalajach. Ów mężczyzna okazał się wyznawcą tego wielkiego guru. Śri Matadźi nastepnie odwiedziła jego Aśram. Zauważyliśmy, że (guru) był bardzo cichy, pokorny i pełen szacunku do Śri Matadźi. Było tak, ponieważ w pełni rozpoznał, kim była Śri Matadźi. Bhadżany trwała całą noc, a on siedział w ciszy i z szacunkiem przyglądał się Lotosowym Stopom Śri Matadźi. Wyglądało to tak, jakby odbywał rodzaj pudźę w swoim sercu. Otworzył się trochę dopiero pod koniec.
– Tylko ty możesz wykonać tę pracę dania samorealizacji. – Odezwał się. Powiedział też, że on nie ma nadziei dla ludzkości, a Śri Matadźi spytała się go, czemu tak uważa. Odparł, że jego dwaj uczniowie po wielu latach jego szkolenia, jego medytacji, nadal palili i mieli bardzo zablokowana czakrę Agnja. Nie wiedział jak ją odblokować i nie potrafił im przebaczyć. Powiedział, że pomóc im może tylko Matka. Oczywiście Śri Matadźi natychmiast otworzyła im Agnja Czakrę i dała samorealizację.
Obaj uczniowie podbiegli do jej stóp dziękować. Powiedzieli, że ich guru traktował ich bardzo ostro. Jeden z tych wyznawców został nawet powieszony do góry nogami nad studnią po tym, jak został przyłapany na paleniu. Także to jest bardzo ważne wspomnienie, które jest bliskie mojemu sercu, pierwsze ujawnienie kim Śri Matadźi itak naprawde jest.
- Sandeep Gadkary
Właśnie o Panu myślałam
– Byłem dziś w domu Matki. – Mawiał mój ojciec, gdy wracał wieczorem do domu. Miewał takie przeczucia, że Matka potrzebowała go, więc zwalniał się z pracy, mówiąc swojemu szefowi, że musi gdzieś iść i szedł spotkać się z Matką.
– Ach, Pan Pai? – Mawiała Matka. “Dobrze, że Pan przyszedł, ponieważ właśnie o Panu myślałam. Chciałam, by Pan coś dla mnie załatwił. – Matka była u nas w domu trzy albo cztery razy.
- Meenakshi Murdoch
Pieśni na cześć Śri Matadźi
W tamtych latach powstało wiele pieśni napisanych dla Śri Matadźi. Pozwalała Ona wszystkim, którzy mieli zdolności poetyckie, przyjść przed lub po programie, zrobić namaskar i zaśpiewać to, co skomponowali. To było zanim Matka wyjechała do Anglii.
– Ta (pieśń) jest piękna. – lub – Tę należy zagrać z harmonium. – Mawiała Śri Matadźi, ale nie wiem, czy którakolwiek z nich została nagrana. To nie były bhadźany, tylko pieśni na cześć Śri Matadźi. Być może były one spisane w starych książkach, lub na pamiątkach rozdanych na programach publicznych.
Któregoś dnia odbył się program na trawniku przed domem Śri Matadźi. Wszyscy jogowie usiedli wokół Niej, a Śri Matadźi siedziała, trzymając swoja wnuczkę.Zajmowała się swoja wnuczką, jednocześnie rozmawiając z joginami. Było to tuż nad morzem.
W Mumbaju odbywały się różne programy, zestawy dwóch lub trzech programów. Nim Śri Matadźi zaczęła organizować programy publiczne, wieści o tym, że Śri Matadźi spotka się z tymi, którzy otrzymali realizacje, podawane były z ust do ust. Raz Sahadźa Jogowie rozesłali setki kartek pocztowych informujących o kilku programach.
- Anonimowy Sahada Jogin z Indii
Śri Matadźi odwiedzała domy ludzi
Jeździliśmy na wybrzeże w Worli. Matka chodziła leczyć i czyścić ludzi w ich domach. Byli to zwykle bogaci ludzie, którzy przychodzili jedynie po to, by się leczyć i w tamtych czasach nieraz odwiedzała ludzi w domach. Trzy razy była w moim domu. Robiliśmy pudźę po programie publicznym. Potem jadła coś i wracała do domu koło czwartej, może piątej nad ranem. Potem Matka oznajmiła, że nie chce już chodzić po domach.
- Awdhut Pai
Nie martw się, nic się nie stało.
W roku 1970 roku w każdy wtorek Matka przychodziła do Hassavidja w Mumbaiu. Widzieliśmy, jak Matka siedziała tam i my też siedzieliśmy. Było nas maksymalnie trzydzieści – czterdzieści osób. Matka wskazywała na świecę:
– Spójrzcie teraz na tę świecę. – Mawiała i prosiła wszystkich, by oczyścili Agnje lub tym podobne. Ustawialiśmy się w kolejce do Jej Stóp.
– Ach, widzicie. To jest tam. – Mawiała Matka. Wciąż pamiętam jak Kundalini unosiła się, lub pulsowała przy każdej czakrze, a Ona to oczyszczała i tak to się odbywało. Bywało bardzo gorąco, i ponieważ byłam dopiero dzieckiem, to wachlowałam Matkę i raz, pamiętam, przypadkowo uderzyłam Ją wachlarzem.
“Bardzo przepraszam” Powiedziałam i pomyślałam sobie, że ‘to już koniec”. Czułam, że sprawiłam Matce ból, a w Indiach uczono nas, że skrzywdzenie człowieka Boga jest wielkim grzechem.
“Nie martw się, nic się nie stało. Nie martw się.” Powiedziała Matka.
Zostawała tam do, powiedzmy, wpół do dwunastej, czasem do dwunastej w nocy. Potem wracaliśmy autobusem do domów. Nieraz powtarzało się to dwa razy w tygodniu.
- Meenakshi Murdoch
On musiał być na seminarium
W latach 1973-74 był pewien mężczyzna, który nazywał się Pan Pradhan i miał około 75-80 lat. Był bardzo stary i oddany Śri Matadźi. By prawnikiem w Mumbaiu i pewnego dnia
musiał być obecny na bardzo ważnym seminarium Sahaźa Jogi. W tym samym czasie miał też bardzo ważną rozprawę, więc nie mógł wziąć udziału w seminarium, jednak Śri Matadźi nalegała, by przyjechał. Dwa dni po spotkaniu zadzwonił do swojego biura przeprosić swojego klienta, że nie mógł być na rozprawie. Wszyscy myśleli, że żartuje, ponieważ był obecny na rozprawie. Wiele osób go widział i podobno wygłosił bardzo dobrą mowę.
- Sandip Gadgakari
Śri Matadźi własnoręcznie poprawiła list
W 1997 roku Śri Matadźi zasugerowała mojej siostrze, że powinienem zatrudnić się w spedycji. Napisałem list w celu otrzymania rozmowy kwalifikacyjnej i Śri Matadźi własnoręcznie poprawiła ten list. Do dziś pamiętam ją siedzącą na krześle, w okularach, nanoszącą poprawki. W 1974 roku Śri Matadźi zatrzymywała w mieszkaniu Kalpany Didi i czasami jedliśmy tam i zostawaliśmy z nią do około godziny jedenastej lub jedenastej trzydzieści w nocy. Raz lub dwa razy musieliśmy wyjść przed Śri Matadźi, bo później nie byłoby już taksówek, ale jeśli poczekaliśmy, aż Śri Matadźi wyszła, to podróż do domu zawsze się jakoś rozwiązywała. Było mnóstwo śmiechu – śmialiśmy się bardzo dużo.
- Awdhut Pai
Śri Matadźi chodziło dookoła pracując nad nowymi
W latach 1973-74 na programach publicznych pracowano nad nowymi ludźmi i w ten sposób otrzymywali samo realizację. Pamiętam te czasy przed wyjazdem Śri Matadźi do Anglii, ponieważ zdawałem wtedy egzaminy maturalne i każdego ranka i wieczoru w Bharat Widja Bhawanie odbywały się programy. Trwało to od Marca do Czerwca. W tamtych czasach nowe osoby podchodziły do Stóp Śri Matadźi i kładli ręce pod Jej stopami, podczas gdy ktoś pracował nad nimi. Zwykle u Stóp Matki była jedna osoba. Po nowych również starsi jogowie szli do Jej Stóp.
Czasami Śri Matadźi chodziła dookoła, pracując nad nowymi osobami. Wcześniej jednak zawsze dawała krótki wykład rano oraz wieczorem. Wykłady były wtedy inne. Więcej mówiła o uwarunkowaniach. Czasem wykłady były tematyczne. W tamtych czasach byliśmy bardzo blisko Śri Matadźi, ale niektórzy się gubili, ponieważ nie rozumieli istoty Sahadźa Jogi.
- Awdhut Pai
Środkowa ścieżka
We wczesnych latach (Sahadźa Jogi), czyli w latach 70 tych Pudźe nie odbywały się zbyt często. Programy i medytacje za każdym razem odbywały się w innym miejscu, jak np. W Dadarze, czy Andheri (Mumbaiu). Bywały pudźe, ale nie były one najważniejsze. Liczyły się wykładki Matki oraz dawanie realizacji.
– Jedna osoba musi dać realizację przynajmniej piętnastu osobom. – Powiedziała Matka. Był to główny slogan na początku, a nie jedynie robienie “szubitów”.
– Musicie podążać środkiem ścieżki, nie schodzić zbytnio na prawo, ani na lewo. Zawsze bądźcie w Suszumnie, nie w Pingali, czy idzie. – Zawsze powtarzała śri matadźi
- Nirandźan Mawinkurwe
Nasze Sahasrary u Jej stóp
Na początku, mniej więcej w latach 1974-78, chodziliśmy na wybrzeże w Marwe, bub pod Mallad. Pomyślnym dniem był Akszatritija. Chodziliśmy do domu wynajętego przez pewnego Sahadźa Jogina. Śri Matadźi przychodziła i często robiliśmy pudźę, a wieczorem szliśmy na wybrzeże. Któregoś razu pracowała nad nami wszystkimi po kolei. Było nas około dwudziestu. Było to na mokrym piasku i powiedziała, że mokry piasek jest najlepszym żywiołem do tego, by wchłonąć wszystko, co negatywne.
Tam, lub w Bordi wchodziliśmy do wody i Śri Matadźi siadała w morzu, na skraju i woda na nią trochę napływała. Po kolei umieszczaliśmy nasze Sahasrary u Jej stop tak, by nos znajdował się pod wodą. Sprawdzaliśmy, kto wytrzyma najdłużej od wodą! W ten sposób nad nami pracowała.
Począwszy od 1987 roku, jeszcze przed Ganapatipule, co roku jeździliśmy do Bordi. Mieliśmy spotkania ze śpiewami i około drugiej, czy trzeciej nad ranem przy świetle gwiazd odprowadzaliśmy Ją do Jej domu. Zatrzymywała się we własnym domu. Jeździliśmy tam już wcześniej, od 1973 roku, kiedy było nas około dwudziestu osób. Pewnego razu Śri Matadźi zapragnęła udać się pociągiem do Wassai trochę oddalonego do Mumbaju. Moi rodzice też chcieli tam pojechać. Pomyśleli sobie, że przecież Śri Matadźi nie będzie podróżować trzecią klasą i kupili bilety pierwszej klasy, mimo iż były bardzo drogie. Znaleźli Śri Matadźi w przedziale trzeciej klasy z innymi. Śri Matadźi jeździła z nami pociągiem z Bordi.
- AwdhutPai
Wszystko odbywało się w obecności Matki.
W tamtych latach wszystko odbywało się w obecności Matki. Nie wyobrażaliśmy sobie niczego bez Niej, nawet nawet programu publicznego. Sposób, w jaki odbywają się pudźe i Hawany w dzisiejszych czasach, nie mają prawie nic wspólnego z Hinduizmem. Niegdyś mieliśmy bardzo rozbudowane Hawany, z tysiącem imion. Pudźe też takie były. Dzisiaj prawie każdy bierze udział, śpiewa bhadźany, i tak dalej. W tamtych czasach mój tata siedział z przodu i mówił wszystkie mantry.
AwdhutPai
Rozdział 2: Indie pod koniec lat 70 tych dwudziestego wieku
Sahadźa Joga zaczęła się bardzo rozprzestrzeniać
Począwszy od roku 1975 do 1982, nasze programy odbywały się w Bordi praz Lonawali. W tamtym czasie Sahadźa Joga bardzo szybko rozprzestrzeniała się w Indiach. Później Śri Matadźi udała się do Pune i innych miejsc. Miała turę programową w różnych okręgach Maharasztry, na którą przyjechali obcokrajowcy. Tura ta trwała około miesiąca i była bardzo uciążliwa dla Matki. Ona tak ciężko pracowała. Miała wykłady o różnych tattwach, takich jak na przykład Prithivi tattwa, zasada ziemi, która pochodzi od Muladhary. Potem Śiwa tattwa, zasada Śiwy, następnie zasada Wiśudhi. Podczas jednego wykładu omawiała jeden temat w Marathi, Hindi oraz po angielsku. W okręgach wiejskich mówiła w Marathi, ale potem dopowiadała jeszcze po angielsku, w zależności od tłumu. Jeśli słuchacze mówili w Hindi, przemawiała w tym języku, ale zwykle wykłady były w Marathi z dodatkiem Hindi i Angielskiego.
- Nirandźan Mawinkurwe
Etapy Pudźy
Od około 1987 roku podczas pudź w Indiach Śri Matadźi prosiła do siebie pięć kobiet albo pięciu liderów i my, jako wyznawcy hinduizmu, znaliśmy etapy pudźy. Znaliśmy mycie stóp, nakładanie kumkum, ofiarowanie girlandy, czczenie poprzez założenie korony, tego typu rzeczy.
Na początku Matka podpowiadała. – Zrób to. Zrób tamto. – Prowadziła nas. Potem ludzie poznali etapy Pudźy.
- Nirandźan Mawinkurwe
Podaruj girlandę Śri Matadźi
Któregoś razu kilkoro z nas udało się do Rahuri. Miejscowi bardzo chcieli podarować girlandy przybyłym z Mumbaju
– Podaruj girlandę Śri Matadźi. – ktoś szepnął mi do ucha, gdy nadeszła moja kolei (na otrzymanie girlandy), ponieważ Śri Matadźi stała tam i nie miała girlandy. Wziąłem więc girlandę i podarowałem Jej, ale Śri Matadźi zdjęła ją i założyła na mnie! Nie wiedziałem, czy mam ją zatrzymać, czy nie.
- Awdhut Pai
Czemu nie podarujesz mi w czwartym wymiarze
Był styczeń 1987 roku. Udaliśmy się do Dżajpuru i zakupiliśmy tam bardzo wyjątkowe sari dla Śri Matadźi, do którego dokupiliśmy trochę pereł. Nie były to prawdziwe perły, ale wyglądały jak prawdziwe. Mój ojciec je kupił, a ja poszedłem je podarować.
– Czemu mi to dajesz? – Spytała.
Odpowiedziałem więc, jak mi się wtedy wydawało, bardzo bystrze.
– Ty dajesz nam w czwartym wymiarze, a to wszystko to trzeci wymiar i nic nie znaczy.
– Czemu nie podarujesz mi w czwartym wymiarze? Czemu dajesz mi w trzecim wymiarze? – Odparła. Do dziś pamiętam jej odpowiedź.
- Awdhut Pai
Teraz Ci to wyjawiłam
Pozwól, że opowiem Ci o programie w Ahmedabadzie. Rodzina, u której się zatrzymaliśmy, należała do dżinistów. Tylko jedna osoba z tej rodziny była Sahadźa Joginem. Jogin ten posiada bardzo duży dom. Czekałam w tym domu, gdy rodzina ta wyjechała odebrać Śri Matadźi z dworca. Gdy wrócili, Śri Matadźi ujrzała mnie.
– Znów przyjechałaś dla mnie! – Wykrzyknęła. Dzieliłyśmy potem pokój.
– Jak mam spać sama? Musisz być przy mnie. – Powiedziała Matka. Gdy Matka spała, wibracje otuliły Ją niczym niebo z gwiazdami, tworząc wokół Niej mały wszechświat. Rano powiedziałam Matce o tym, co widziałam.
– To właśnie musiało być poświadczone. – Powiedziała Matka. – Bardzo dobrze, że to widziałaś. Gdyby nie Ty, kto by się Mną zaopiekował? – Przygotowywałam dla Matki herbatę i jedzenie, ponieważ rodzina, u której się zatrzymałyśmy, miała mnóstwo ograniczeń żywieniowych.
– Zostałaś zesłana przez Boga. – Powtarzała Matka.
– Tak Matko. – Odparłam. – Ty jesteś Boska i Ty mnie wezwałaś. – Rozmawiałyśmy godzinami. Nawet spożywałyśmy razem jedzenie i herbatę. Jako że pochodzę z rodziny Devi Bhaktów (wyznawców Bogini), robiliśmy wszystko, co mogliśmy, by uczcić Devi, jak mycie stóp i tym podobne.
Pierwsze spotkania odbywały się w Bordi i pewnego dnia w drodze powrotnej, ujrzeliśmy, jak wszystkie gwiazdy podążają za Matką. Następnego dnia opowiedziałam Jej, co widziałam poprzedniej nocy.
– Tym właśnie jestem. Tak naprawdę jestem wszystkim. Teraz Ci to wyjawiłam.”. Odparła.
- Raolbai
Klasyczna fotografia
Dawno temu w 1978 roku zatrzymałem się u jednego ze starszych joginów. Opowiedział mi o czarno-białej fotografii, którą dajemy nowym. Była to jedna z pierwszych formalnych fotografii Matki. Fotografie te wykonał profesjonalny fotograf w studiu fotograficznym, do którego jogin ten zaprowadził Śri Matadźi. Sari było różowe ze złota obwódką.
Podczas pobytu w Indiach traktowano nas wyjątkowo.
Gdy w 1978 roku jogowie z zachodu przybyli na turę, było nas pięcioro. Gregoire de Kalbermatten był w Kathmandu, a my przylecieliśmy do Indii. Śri Matadźi zaproponowała, bym poleciała z nią. Zawahałam się.
– Nie wane. – Powiedziałam. Wtedy jeszcze się jej bałam, niestety. Wylecieliśmy wszyscy razem do Mumbaju, gdzie lokalni jogowie wspaniale się nami zaopiekowali. Zabierali nas do swoich domów, a Śri Matadźi zawsze nas wzywała.
– Gdzie są zagraniczni? – Pytała, Żal mi było tysiecy Indusów, którzy bardzo chcieli zobaczyć Matkę. Zawsze usadzano nas z przodu. Sprawiało to, że czuliśmy ogromną pokorę. Po tym, co Anglicy zrobili Indusom, oto pod czas pobytu w Indiach traktowano nas wyjątkowo.
– Maureen Rossi
Wróciliśmy pokorniejsi
W 1979 roku wyjechaliśmy do Indii na trzy miesiące i byliśmy przekonani, że wrócimy do Anglii wielcy, a wróciliśmy pokorniejsi. Zdaliśmy sobie sprawę ze stanu, w jakim się znajdowaliśmy. Śri Matadźi cały czas opiekowała się nami i zapewniała nam odpowiednie zakwaterowanie, a Indusi byli naprawdę wspaniali. Znosili nas. Na swój sposób byliśmy bardzo lekceważący (bez szacunku?). Nie wiedzieliśmy (nie znaliśmy się) i otrzymywaliśmy dużo pomocy. Śri Matadźi dała nam, kobietom, swoje sari i swetry. Dała mi kurtkę. Wszystko to było po to, by nas chronić i ochraniać przed stanem, w jakim się znajdowaliśmy.
– Maureen Rossi
Uwielbiała zestawienie różnych kultur
Na tej turze, Sahadźa Jogowie wynajęli ogromną salę na pudźę urodzinowa w Mumbaju. I znów był to pierwszy raz gdy widzieliśmy Matkę w takich okolicznościach podczas jej urodzin. Zdaliśmy sobie sprawę, jak żałosne były nasze działania w Anglii, w porównaniu z tym, co oni zorganizowali. Śri Matadźi chciała, byśmy przemawiali. Jeden z nas przemówił, a potem Śri Matadźi wezwała mnie do siebie.
– Czy naprawde możesz to zrobić? – Spytała. W tamtej chwili byłam już tak nakręcona, że nie mogłam się doczekać, by przemawiać. Chciałam opowiedzieć, jak Matka obsypała nas miłoscią, oraz jakie to było wspaniałe. Jednak Śri Matadźi chciała, by zachodni jogowie opowiedzieli Indusom o Sahadźa Jodze. Uwielbiała zestawiać ze sobą rożne kultury. Tutaj ludziom sie wydaje, że Sahadźa Joga jest indyjska, ale Ona uwielbiała stosować rożne podejścia, ponieważ każdy potrafił to przekazać w taki sposób, by przykuć uwagę osób z innych kultur.
– Maureen Rossi
Przychodziło około pięciuset osób
W latach 1977 i 78 w miejscu zwanym Amarind Mandir odbywały sie spotkania o różnej tematyce – np. o Kundalini albo o lewej stornie. Pewnego razu jakaś negatywna osoba rzuciła kamieniem, który wylądował na mikrofonie koło Śri Matadźi. W tamtych latach na programy przychodziło 400 – 500 osób, podczas gdy dziś na programach w Parku Śiwadźi może przyjść 200tysięcy osób. Miewaliśmy spotkania w róznych miejscach na obrzeżach Mumbaiu.
– Awdhut Pai
Ludzie popełniają błędy
W 1974 roku Matka udała się do Delhi. Była także w Madrasie (Czennai).W 1978 roku została zaproszona przez rząd Indyjski do Kolombo w Śri Lance, ale nie doszło do tego spotkania. Matka zaplanowała wszystko do ostatniego szczegółu. Wielu joginów również chciało tam pojechać, ale z niewłaściwych powodów. Kolombo było wolnym portem i rzeczy tam były bardzo tanie. Także Śri Matadźi odwołała wyjazd.
Pewnego razu pewien Australijczyk przywiózł nam dobra elektroniczne – lampę fleszową do aparatu oraz magnetofon, jedyny, który w tamtych czasach mieliśmy. Matka zabroniła nam prosić ludzi o rzeczy zza morza. Nie chciała, byśmy o nic powiedziała, że nie może być jakichkolwiek powiązań materialnych między nami a z zagranicznymi (joginami).
W 1978 roku ukończyłem jedną część swoich studiów i miałem rok przed podjęciem dalszej nauki. Mój ojciec powiedział mi, bym był ze Śri Matadźi. Było około 8-10 Sahadźa Joginów, głównie z Anglii. Śri Matadźi poprosiła, bym zabrał ich na miasto i do kina. Czasami odwiedzający pili napoje chłodzące, a ja za nie płaciłem, choć nie miałem dużo pieniędzy, ponieważ byłem studentem.
Nastepnego roku, gdy przyjechali Sahadźa Jogowie, odbył się program w Boriwali, a wieczorem było około 10-15 Sahadźa Joginów. Wypożyczyliśmy domek, w którym się zatrzymali.
– Niech Awdut was tam zaprowadzi, ale nie pozwólcie mu za nic płacić, ponieważ on już duzo na Was wydał z własnej kieszeni. – Powiedziała Śri Matadźi. Ona wie wszystko.
– Awdhut Pai
Śri Matadźi powiedziała to, o czym myślałem.
O Sahadźa Jodze i Śri Matadźi przeczytałem już wcześniej w popularnej gazecie, Digest of India. Był tam artykuł na całą stronę o obudzeniu Kundalini oraz Sahadźa jodze. Przeczytałem go całego z zainteresowaniem, ale nie wiedziałem, czy będzie mi dane poznać Śri Matadźi. \
Jakis miesiąc później spędzałem weekend w Delhi i tak sie złożyło, że trafiłem na ogłoszenie w gazecie mówiące o programie publicznym, na którym Śri Matadźi da ludziom masowe oświecenie. Cała nasza rodzina udała się na ten program. By wspaniały. Bardzo poruszyło mnie wysłuchanie Śri Matadźi. Jako że trwała w Delhi zima, było zimno i nie mielismy pewności, że chłód pochodzi od pogody czy ciała.
W tamtych czasach na końcu lat 70-tych ludzie zwykli ustawiać sie w kolejce do śri Matadźi, która zasiadała na duzym krześle. Gdy nadchodziła Twoje kolei, należało pokłonic się, wyciągając dłonie, na których kładła Ona Swoje Świete Stopy i sprawdzała, czy otrzymało sie realizacje. Gdy podszedłem, spytała jak sie czuję. Odparłem, że nie byłem pewien, czy chłód pochodził z dworu, ponieważ była zima i zimno. Zawołała wtedy parę osób, które stały nieopodal.
– Spójrzcie na tego chłopca. Cała jego twarz się zminiła.- Powiedziała. Oczywiście w tamtej chwili nie mogłem sam ocenić jak wygladam. Śri Matadźi oznajmiła, że otrzymałem oświecenie, po czym poleciła komuś przynieśc mi książke pod tytułem „Adwent”. Powiedziałem Śri Matadźi, że opuszczam Delhi, poniweaż jestem pilotem Indyjskich sił powietrznych i zostalem wysłany do Pendżabu. SPytała kiedy wylatuję. Powiedziałem, że muszę złapać pociąg kolejnej nocy, więc poleciła bym przyszedł na programz bagażami i wyjechał jak sie skończy.
Nastepnego dnia, ku mojemu zaskoczeniui, widziałem jak Kundalini unosi się wzdłuż pleców kobiety, która siedziała przed Śri matadzi i jacyś jogowie nad nią pracowali. Byłem całkowicie oszołomiony, ujrzawszy jak uniosła się ona trzy cale, gdy ludzie nad nia pracowali.
– Taraćandra
Niech przyjdzie
Pierwszy raz spotkałem Śri Matadxi w 1979 roku. Śri Matadxi prowadziła cykl programów w Delhi, które odbywały się w Audytorium Malwankar na tyłach radia All India. W tamtych czasach program trwał tydzień i każdego dnia Matka opowiadala o innej czakrze. Każdego dnia odsyłała ludzi do domu i mówiła, by wrócic następnego dnia poniewaz opowie nam o kolejnej czakrze.
Wraz z ojcem udalismy na wszystkie kolejne programy tego pierwszego tygodnia. Mialem około dziesięc lat. Pod koniec tygodnia ogłoszono, żew w nadchodzącą niedzielę odbędzie sie pudźa i podano adres. Został postawiony główny warunek, że wszystkie osoby, które czuły chłodny powiew podczas wykładów i medytacji w tygodniu moga przyjść na pudźę. Wraz z bratem czuliśmy chłód, ale mój ojciec nie. Także w niedziele przygotował nas obu na pudźę. Sam z ojcem udałem się do Sarwa Prija Wihar, który, jak się póxniej dowiedzieliśmy, okazał sie rezydencją Sadhany didi w Delhi. Był to dom jedno piętrowy, a Śri Matadźi siedziała w salonie. Mieliśmy dylemat, ponieważ mój ojciec nie czuł chłodnego powiewu, wiec wysłał mnie tam samego, a sam został na skuterze po drugiej stornie ulicy.
byłem jeszcze chłopcem. Poszedłem i zapukałem do drzwi. Drzwi otworzył wysoki sahadźa Jogin i nie chciał mnie wpuścić, Nie wiedział skąd sie tu znalazl mały chłopiec. Powiedziałem mu, że powiedziano nam, że każdy kto poczuł chłodny powiew może przyjść, W jakiś sposób Śri Matadźi usłyszała co sie działo i kazała mnie wpuścić.
– Niech wejdzie. – Powiedziała, gdy mężczyzna powiedział, że jestem chłopcem i przyszedłem sam. Także wszedł i sama Sri Matadźi się zastanawiała, jak mały chłopiec sam tam trafił. Spytała kim jestem i skąd przybywam i wydaje mi się, że nazwałem ją ciocią, ale powiedziała, że mogę nazywać ja Matką. Potem powiedziałem jej, że przywiózł mnie ojciec, ale powiedziano nam, że tylko osoby, które czuły chłodny powiew moga przyjść, a że on nie czuł, to czeka na zewnątrz. Potem podałem jej swoje pełne imię Dźajant Patankar.
– – Jesteś z Maharastry! – Powiedziała. Od razu przeszła na język Marathi i powiedziała, żebym przyprowadził ojca. Poszedłem więc na drugą stronę strone ulicy i opowiedziałem ojcu co się wydarzyło. Trochę się wahał, ponieważ nie czuł chłodu, ale Śri matadźi była bardzo miła i wyjaśniła, że czasami nasz stan nie jest idealny. Zwłaszcza u doroslych, dodała jakby chcąc podkreslić, ze to nie tylko on. Potem powiedziała, byśmy poszli na góre na tarasę i e jak będzie gotowa to przyjdzie do nas na pudźę.
Tak się złożyło, że podczas naszej pierwsze pudźy nie byo było całkowicie zacmurzone. W tamtych czasach ludzie byli dosyć bezposredni i próbowali nmówić Śri Matadźi by nie miała pudźy na tarasie ponieważ w każdej cjwili mogło zacżąć padać. Śri Matadźi nalegała, ze nie będzie padać. Wraz z ojcem usiedliśmy na samym tyle. Pudźa była bardzo przyjemna. W tamtych latach pudźe trwały bardzo długo, ciągnęły sie przez pół dni alub dłużej. Mówiono tysiąc osiem imion itym podobne. Jako że byliśmy hindusami znalismy pudźe. Cała uwaga była na Śri Matadxi i nikt niczego innego nie zauważał. Po pudxy Śri Matadxi powiedziała bysmy spojrzeli w niebo tuż nad domem. Wskazała duż y otwórz w niebie tuż nad naszymi głowami.
– Widzicie, to jest otwarte jak wasza Sahasrara. – Powiedziała. Wtedy wydarzył sie cud. Matka poprosiła nas byśmy spojrzeli w to czyste błękitne niebo. wpatrywaliśmy się wnie minutę lub dwie, wtedy spytała czy coś widzimy.Wiekszość osób nic nie odpowiedziała, ale niektórzy powiedzieli „Tak”.
– Co widzicie? – Spytała.
– Widzimy małe drobinki światła, lub kropki, które świeca się i błyszczą i poruszają sie bardzo szybko w sposób losowy. – Odpaelui niektórzy. Ja również jewidziałem.
– To są wibracje, które przez Was płyną. – Odparła Śri Matadźi. – I to jest równiez ta sama siła, z którą jesteście połaczeni.
Widziałem to wszystko, ale nic nie powiedziałem. To była moja pierwsza pudźa i pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj,a nie dwadzieścia sześć lat temu.
– Dźajant Patankar
Wczesne Tury Indyjskie
Druga tura indyjska odbyła sie na przełomie 1979 i 80 roku. Zaczęła się od podróży z Angli do Indii ze Sri Matadźi. Zatrzymalismy sie w domu córki Śri Matadźi. Była to tura, ale inna niż kolejne, ponieważ poruszaliśmy zarówno samochodem ze Sri Matadźi, jak i pociagiem. Byliśmy tam dwa i pol miesiąca.
To, co zapamiętałem z delhi, to że był tam krąg około dwunastu joginów. Uczciliśmy Śiwaratri pudźę na dachu domu didi Sadhany. Nei mogło nas tam być więcej niż piećdziesiąt, najwyżej sto osób ponieważ dach nie był tak duży. Śri Matadźi powiedziała, że Delhi byo trochę pod wpływem zachodu przez co mieszkańcy za dużo myśleli i szerzyła sie tam koupcja. W tamtych latach nie była on aogólnie przekonana do Delhi, ale od tamtej pory stali się bardzo odbrzy.
Następnie pojechaliśmy do Mumbaju na jakieś dwa tygodnie podczas których odbywały się programy pibliczne. Jak na angielskie standardy spotkania te były bardzo duże, ale nie było jeszcze pól ludzi. Były ich raczej setki niż tysiące. Potem udalismy się wgląb Maharasztry. Bylismy w Pune Rahiri, Aurangabadzie i innych miejscach.
– Malcolm Murdoch
Bardzo sie Matce spodobał
Podczas pobytu ze Sri Matadźi w domu przy ulicy Aśoka, pokazała mi Ona, że spełnia wszystkie nasze pragnienia, nawet te najmniejsze, nawet jeśli wcale się (tak mocno) nie pragnie. Podczas pobytu w Delhi wszyscy dawali Śri Matadźi prezenty – bluzki, sari, przeróżne rzeczy. Byłem studenterm i nie stać było mnie na prezent dla niej, poza tym nie wiedziałem co kupic. Takk sie złozyło, ze mojej własnej mamie zaginął sweter. Był wtedy Ptaki Pan Varma, który zabierał Śri Matadźi na zakupy.
– Mojej Matce zaginął sweter, a ty możesz kupić dobry. Czy mógłbyś nabyć jeden, a ja prześlę Ci pieniądze do Mumbaju? – Spytałem Pana Warmy. Spotkałem się znim dzień czy dwa później.
– Kupiłem sweter. Bardzo sie on podobał Matce. – Powiedział. Nie zrozumiałem, ponieważ powiedziałem mu, ze chce go dla „matki” i on zrozumial, że dla Śri Matadźi.
– Bardzo lekki, ale z dobrej jakości kaszmiru. – Powiedział. – Bardzo sie Matce spodobał. Powiedzielimy jej, że Awdhut chciał kupic sweter dla Ciebie”. – Także kupił Jej sweter.
– Muszę Ci zwrocic pieniądze – Powiedziała Śri Matadźi do mnie
– Nie, Sri Matadźi, proszę. – Powiedziałem i w końcu przyjęła sweter.
– Awdhut Pai
Wiem, że na mnie Czekałaś
Pierwszy raz spotkałam Śri Matadźi w 1979 roku. Otrzymalismy realizację w kwietniu w Szimli, ale nie mieliśmy okazji spotkać Śri Matadźi. Przyleciała z Londynu do Delhi i zrobiła program. Poszliśmy tam spotkać się ze Śri Matadźi. Usiedliśmy z prozdu. Byłam z bratem, siostrą i matką. Jak tylko program się skończył pobieglismy pod scenę.
– Wiem, że czekałaś na mnie bardzo długo i oto jestem. – Powiedziała Śri Matadxi gdy tylko mnie ujrzała. To były jej pierwsze słowa. Następnego dnia udalismy się do jej domu i mielismy wrócić potem do Szimli. Mój brat powiedział, że zawsze w drodze do Szimli mamy chorobę lokomocyjną.
– Tym razem tak nie będzie. Będą się dobrze czuli. – Powiedziała Śri Matadźi. Poszli na przystanek, a tam poczuliśmy bardzo silny zapach róż, który utrzymywał sie z nami całą podróż do Szimli. Ani razu ni ezrobiło nam się niedobrze. Był to zapach świeżych róż.
Kiedy przyszłam do Sahadźa Jogi na początku 1979 roku, Śri Matadźi poprosiła byśmy popatrzyli czy widzimy na niebie wibracje. Patrzylismy uważnie, ale niczego nie widzieliśmy.
– Śri Matadźi, ja widzę białe i czarne kropki. – Powiedziałam.
– Skup się na tych białych, a ujrzysz wybracje. p0 Odparła Śri Matadźi. NAgle ujrzeliśmy je, mieniące się. Powiedziała nam, że te czarne to negatywności. Potem stało się tak, że cały czas widziałam w powietrzu wibracje, a także nad głowami ludzi i wszędzie. Teraz jak już nam to pokazała, nie trzeba sie tak bardzo starać.
– Prerna Richards
Chodzi o moją uwagę
W 1979 roku był Delhi duży dom w którym jeden pokój zajmowała Śri Matadźi, a my zatrzymaliśmy się w pozostałych. Niektórzy Sahadźa Jogowie z Anglii też tam byli. Na dworzy stał duży namiot w którym każdego wieczoru odbywały sie programy publiczne.
– Śri Matadźi Ciebie wzywa. Ma problemy z lewym uchem. – Pewnego popołudnia powiedziała Pani Raolbai.
– Jaki jest problem? – Spytalismy. Weszlismy, a Śri Matadźi bardzo cierpiała i nie wiedzielismy co zrobić.
– Wyciągnij dłonie ku moim uszom i nasmaruj oliwą z czosnkiem. – Powiedziała
– Co teraz będzie? – Zastanawialiśmy sie – Czy mamy zabrac Śri Matadźi do szpitala? Czy dzownić po lekarza? Stan ten utrzymywał sie do szóstej trzydzieści, gdy ktoś przyszedł.
– Matko, wszyscy sa już gotowi na zewnątrz. – Powiedział. – Ludzie zgromadzili się i czekają na Ciebie.
– Ach tak. – Powiedziała i poprosiła byśmy wyszli. Ubrasła sie w przeciągu pieciu minut i wyszła gdzies za kwadrans siódma. Wygłosiła przemówienie i przyszło około osiemdziesieciu nowych osób. W tamtych latach był zwyczaj, ze wszyscy starsi jogowie podchodzili do stóp Śri Matadźi na koniec spotkania. trwało to doo 23:30. Cały czas patrzyłem na twarz MAtki. Nie dała ani jednego znaku, że cierpi z bólu ucha.
– Albo nie było bólu, albo zniknął – powiedziałem sobie, ale wciąż miałem to na uwadze. Po okoo dwóch latach miaem okazje spytac o to ri Matadi.
– Jak to było? Czy naprawde bolało Ciebie ucho?
– Chodzi o moją uwagę. Gdy poczułam ból moja uwaga była na ucho, ale potem buył program i moja uwaga była na nowych ludziach i na Sahadźa Joginach. Kiedy coś jest poza moją uwagą, ta rzecz dla mnie nie istnieje.
– Awdhut Pai
Wiem, że go chcesz
Pewnego razu w Rahuri, gdy miałem siedemnaście lat, byłem spóźniony na obiad. Pozostało jedno wolne miejsce u boku Śri Matadźi i musiałem je zająć. Rozdano obiad i podano nam ćapati beż żadnego masła ani ghi. Śri Matadźi dali z ghi, które ja bardzo lubie. Przyniesiono jej trzy albo cztery ciapati. Nagle wzięła jedno ciapati i połozyła na moim talerzu.
– Nie, nie, Matko. – Powiedziałem
– Wiem, że go chcesz. – Matka zna nasze pragnienia.
– Awdhiut Pai
Czemu nie wrócisz ze mną do domu
Było to podczas mojej pierwszej podróży do Indii w 1979 roku. Otrzymałam realizację i widziałam Śri Matadźi w Dollis Hill na Guru Pudźi w grudniu. Bardzi chciałam xnów ją ujrzeć. Niemináltydzien, a już tam byam (w Indiach) szukać MAtki. Znalazłam Ją i ponoć przytuliam Ją co bardzo zszokowało indusów, bo powinnam była paść u Jej stóp. Udaliśmy sie na pudźę, która odbywała sie w mieszkaniu w Mumbaju. Miałam dla Niej malutki prezent. Ustawilis,my sie wszyscy w kolejce, a ja byłam ostatnia. Gdy podeszłam wręczyc prezent Śri Matadźi bardzo sie stresowałam. Gdy podchodziłam postawili przed Śri Matadźi tacę z jedzeniem i pomyślałam:
– O nie. – Wyszłam na balkon i pomyślałam – Nie, nie powinnam się martwić. Nic sie nie stało.
– Czemu nie wrócisz ze mną do domu? Wydaje mi sie, ze masz cos dla mnie. – Powiedziała Matka gdy wychodziła, a my tam wszyscy stalismy. Skończyłam w domu Śri Matadźi. Gdy tam dotarłam, Ona usiadła przy stole i jadła, a ja siedziałam na przeciwko. Nalała mi wody do szklanki. Miała ten cudowny wyraz, gdzie widać, że cieszy sie naprawde wszystkim.
– Oto jestem tutaj, a Adi Śakti nalewa mi wody. – Pomyslałam. Podarowała mi sari nalezące do jej córki Kalpany.
– Widzicie jak ona teraz pięknie wyglada. – Powiedziaa i to byo moje pierwsze dowiadczenie z Indii.
Przez nastepnych sześć tygodni podrożowałam z nią.
– Pamela Bromley
Jeden z rybaków z czasów gdy przybyłam jako Chrystus
Pan Hariśćandra Koli otrzymał realizacje w 1979 rokuw Hali Patkar w Mumbaju. Na następnym programie na jakim się zjawił, Śri Matadxi wezwała go na scenę i poprosiła by połozył dłonie na Matce Ziemi i powiedział co czuje. Śri Matadxi postawiła swoje Stopy na jego dłoniach. Powiedział, że gdy miał Stopy Śri Matadźi na swoich rękach poczuł sie jak na górze Kajlasz. Ujrzał Śri Matadźi w formi eHimalajów, a jej nogi były niczym Świalingi na jego dłoniach. Było to najwspanialsze doświadczenie w jego życiu, ponieważ był poszukiwaczem prawdy, a teraz patrzył na Boga. W tamtej chwili czuł, jakby to było niebo i jakby to była Adi Śakti, którą poszukiwał przez całe swoje życie.
Miesiąc po otryzmaniu realizacji leżał na kanapie po medytacji. Patrzył na zdjęcie MAtki i nagle zmieniła się Ona w Wirata swarupa i cały dom sie rozświetłił. Po tych dwóch cudach zrozumiał, że nie byla ona zwykłą osoba, lecz boską. chciał wiedzieć o niej wiecej, więc spotkał się ze swoim przyjacielem, Bhiku, i obaj pełni entuzjazmu udali sie na spacer do Bramy Indii w Mumbaju. Pan Koli opowiedział swojemu przyjacielowi, że po otrzymaniu realizacji poczuł chłodną Ćajtanię w cały swoim ciele. Opowiedział tez swojemu przyjacielowi, Bhiku, o swoich dwóch wizjach, i że koniecznie musi on przyjść na kolejny program, jak tylko jakiś będzie.
Nagle zatrzymał sie przy nich duży samochód, którego okno sie otworzyło i ukazała się wnim ta cudowna osoba o której własnie opowiadał – Śri Matadxi Nirmala dewi. Spytała się go kim jest i odparł, że nazywa sie Pan Koli, że był na jej programie oraz o cudownej wizji jakiej doznał tego ranka i że bardzo chciałby przyjśc n akolejny program. Na nastepne spotkanie udał się z rodziną i przyjaciółmi. Po programie podszedł do Śri Matadxi, a ona poprosiła go by się odwrócił w stroné innych.
– Spójrzcie jak unosi sie jego Kundalini. – Powiedziała. – On jest zrealizowaną duszą i był jednym z rybaków ze mna łodzi gdy przybyłam jako Chrystus. To święty Tomasz.
W tym czasie, w roku 19709 Pan Koli był rybakiem i posiadał cztery kutry rybackie, a Śri Matadxi powiedziala mu:
– Przestań łapać ryby, ponieważ teraz musisz zacząć łapać ludzi w przeciągu kilku miesięcy.
Sprzedał więc swoje łodzie i oddał życie Sahadźa Jodze.
– Lena Koli
Przypis redaktora: Zapis z Chrześcijańskiej Biblii, Ewangelia Mateusza: „
W Apokrywach Akty Tomasza (?) (Tekst datowany na początki Chrzescijaństwa) napisane jest, że Święty tomasz udał sie do Indii i zaczął tam rozprzestrzeniać słowo Pana Jezusa. Głównie na południu.
Próbuję przelać swoje wibracje w Ciebie
Jeśli położy się dłoń na czakrach Matki, na Jej Agnyi, czy jakiejlkolwiek czakrze, czuć, że czakra ta obraca się bardzo szybko. Raz, gdy Matka spała, poprosiła bym przykładała dłonie do różnych czakr na Jej ciele: Na Swadishthan, potem Agnyę. Widziałam, ze wibracje sa tak silne, że moje ręce nie mogły tego znieść.
– Staram się usunąć wszystko co złe z Twojego ciała i próbuje przelać w cIebie swoje wibracje. – Powiedziała Matka. To mnie naprawde oszołomiło.
– Minakszi Murdoch
Nie przyjmujecie wibracji
Na pocatku w Indiach po pudy, Matka prosiła kilkoro z nas byśmy przyjęli (wyssali?) wibracje oraz byśmy mocno tarli jej stopy, by przyjąć wyibracje, podczas gdy ona leżała.
– To za dużo. Nei mogę tego znieśc, po Wy ich nie przyjmujecie. – Mówia, poniewa po pudy byo dla niej tak potężnie (?).
– Śajladźa Glover
Musicie to mieć
W Indiach, chodziłam zobaczyc się z Matką. Pracowałam wtedy, wiec zabierałam ze sobą obiad. Siadałam i jadłam go podczas gdy inni jedli to, co było tam przygotowywane.
– Musisz to zjeść – Powiedziała Matka
– Nie trzeba – Pdparłam
– Daj mi swój obiad, a Ty zjedz moje jedzenie.
– Minakszi Murdoch